Wędkarz wrogiem – prywatnego – wypoczynku?

Wędkarz to leszcz

Wędkarz wrogiem – Po niedawnym przewrocie ustrojowym, który wyleczył naszych obywateli z wszelkich wspólnot, narodził się nowy trend prywatyzacyjny, który – jak dobre wino – ukazuje swoje oblicze po latach. Gminy w bardzo szybkim tempie podzieliły na działki, a następnie sprzedały grunty okalające jeziora.

Był to wspaniały gest w stronę społeczeństwa. Tylko czy dorosło ono do tego rodzaju gestów w jego kierunku?

Po wykupieniu działki następował czas budowy. Powstały śliczne budowle, które okalają pasy egzotycznej zieleni a w promieniu kilometra unoszone są podmuchami wiatru zapachy grillowania. Można by rzec: sielanka.Tylko nowi nabywcy działek rekreacyjnych zapomnieli o tych obywatelach, którzy od lat jeździli wypoczywać z wędką nad jeziora. Przez długie lata łożyli oni z własnej kieszeni składki na ten szczytny dla nich cel.

Wędkarz Bez Wody..

Wędkarz jest wykopany..

Obecni nowi właściciele okolicznych gruntów robią wszystko, by uniemożliwić tym drugim wypoczynek. Widocznie wędkarz zauważany jest przez nich jako intruz naruszający ich prywatność. By zagwarantować sobie wyłączność na wypoczynek, działkowicze kopią wilcze doły na drogach dojazdowych do stanowisk wędkarskich. Na swoich prywatnych działkach używają środków chemicznych do różnych celów. Nie wszyscy posiadają wystarczające zabezpieczenia wytwarzanych przez siebie ścieków, które beztrosko przedostają się do wód pobliskich zbiorników.

Wędkarz gospodarzem łowiska…

Co bardziej zaradni działkowicze zakupili sobie tanie pompy do brudnej wody i nocami bezpośrednio do wody opróżniają nimi swoje działkowe fekalia?
Zarówno takie, jak i inne lekceważenie środowiska, znacznie wpływa na kondycję niektórych zbiorników wodnych.
W tym miejscu nasuwa się kilka pytań: Czy gminy odsprzedające swoje grunty po zainkasowaniu za nie gotówki uwolniły się jednocześnie od nadzoru nad nimi?
Czy ludzi nabywających działki nikt nie uświadomił o tym, że nabycie gruntu w okolicach jeziora nie upoważnia ich do przywłaszczania sobie brzegów oraz budowania na nich samowolnie przystani lub pomostów?

Wędkarz ma wstęp wzbroniony

Czy nikt nie wie o tym, że wędkarzowi powinno się umożliwić dostęp do wody, której dzierżawcą jest PZW, a starych dojazdów biegnących wzdłuż linii brzegów nie wolno samowolnie przekopywać?

Czy nikt w trakcie sprzedaży działki nie poinformował nabywcy, co to jest ekologia?
Czy żadna z gmin nie zauważa narastającego problemu?
No cóż, są to tylko pytania, na które – jak to w Polsce często bywa – trudno będzie otrzymać zadowalające obie strony narastającego konfliktu odpowiedzi.
Dla uspokojenia sytuacji pragnę przytoczyć takie oto słowa:

„Człowieku wypoczywaj i daj wypoczywać innym!”

Czasami wystarczy odrobina dobrej woli.Zakaz wstępu wędkarzom


Podsumowując:

Poświęcenie wieloletnich miłośników wędkarstwa na rzecz nowej fali prywatyzacji i budowy rekreacyjnych kompleksów nad jeziorami wydaje się być bolesnym przejawem zmian społecznych. Ci, którzy przez lata cieszyli się spokojem i pięknem natury, teraz mogą czuć się zepchnięci na margines.

Nowi nabywcy działek rekreacyjnych, chociaż mogą cieszyć się nowymi udogodnieniami, powinni być świadomi, że ich działania mogą wpływać negatywnie na innych członków społeczności. Wieloletni wędkarze, którzy od lat pielęgnowali miłość do jezior i wkładali wysiłek w utrzymanie tych miejsc jako oaz spokoju i rekreacji, teraz mogą czuć się zaniechani i zepchnięci na boczny tor.

Jest to przykład na to, jak szybkie zmiany społeczne i ekonomiczne mogą wpłynąć na różne grupy społeczne w różny sposób. Warto pamiętać o potrzebie równowagi pomiędzy postępem i szacunkiem dla tradycji oraz potrzeb istniejących społeczności.

Udostępnij artykuł ZPW:

ZPW - Zachodniopomorski Portal Wędkarski

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments